Jego życie zmieściło się w 46 lat. Był uzdolnionym kaznodzieją, superiorem klasztoru Ojców Jezuitów we Lwowie, spowiednikiem króla Zygmunta III Wazy. Zginął jako męczennik za wiarę katolicką – Szwedzi-luteranie wziąwszy księdza w niewolę znęcali się nad nim, odrąbali mu ręce i w worku wyrzucili w morze. Tak na Bałtyku skończył swój żywot urodzony w Drohobyczu Marcin Laterna.
Pochodził z polskiej rodziny rzemieślniczej w Drohobyczu, mieście, dla oznaczenia którego jeszcze wtedy (ur. 1552 r.) nie używano słowa Kresy. Po ukończeniu szkoły parafialnej przy kościele św. Bartłomieja, Wniebowzięcia NMP i św. Krzyża poszedł do szkoły prymasowskiej w Kaliszu, gdzie studiował od 1566 do 1570. Właśnie w tym czasie spotkał kardynała Stanisława Hozjusza (witał go w imieniu uczniów w jęz. łac.) – spotkanie to wywarło ogromny zamęt w duszy młodego Laterny i on decyduje się wstąpić do Towarzystwa Jezusowego (SJ). Przyjęty do nowicjatu w Braniewie 10 maja 1570 r. (wg innych źródeł w 1569), śluby złożył 31 grudnia tegoż roku. Od następnego roku siedem lat studiował filozofię i teologię w Wilnie. W 1575 został profesorem poetyki w kolegium jezuickim w Braniewie. W 1578 mianowany prefektem studiów i profesorem wymowy Akademii Wileńskiej. Święcenia kapłańskie przyjmuje w 1579 r. W 1586 r. otrzymał doktorat teologii w Akademi Wileńskiej.
Swą krasnomówczością Marcin Laterna zasłynął jeszcze pod czas studiów w Braniewie i Wilnie. W czasie IV wojny polsko-rosyjskiej 1579-1581 był kapelanem obozowym wojsk koronnych hetmana wielkiego koronnego Mikołaja Mieleckiego i świadkiem walk pod Połockiem, Wielkimi Łukami i Pskowem. Opowiadał się za całkowitym rozbiciem Moskwy i potępiał politykę obłaskawienia wroga.
Wśród najbardziej znanych utworów kaznodzieja-jezuity – Harfa Duchowna (1585 r., zbiór rozmyślań, pieśni i pouczeń katechetycznych, do końca XVIII w. dokonano 25 wydań tej książki) i Eucharistia (1583-1584, wyd. w jęz. łac. dla konwersji protestantów węgierskich).
Pierwsze kazanie w obecności króla Stefana Batorego wygłosił w r. 1576 (po łacińsku). W lipcu 1579 król Stefan Batory mianował go kaznodzieją i spowiednikiem królewskim. Po smierci Batorego Laterna prowadził misje w różnych miastach Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, w tym w 1587 r. w rodzimym Drohobyczu. W 1588-1589 zasłynął swoją bohaterską działalnością oraz ofiarnością podczas epidemii dżumy w Krakowie.
W latach 1590-1598 Marcin Laterna był superiorem domu Jezuitów we Lwowie. W tym czasie nawracał na katolicyzm prawosławnych, wygłaszał kazania we lwowskiej katedrze, na które przychodziły tłumy wiernych. Wiadoma też jego rola w przygotowaniu i przeprowadzeniu Unii Brzeskiej 1596 r., po której powstał Kościół Unicki (teraz Ukraiński Grecko-Katolicki Kościół).
Wezwany przez króla Zygmunta III Wazę na dwór królewski, pracował jako kaznodzieja jednocześnie z Piotrem Skargą. W r. 1598 prowincjał jezuitów polecił mu zastąpić Piotra Skargę w obowiązkach kaznodziei i spowiednika króla. Towarzyszył Zygmuntowi III w wyprawie do zbuntowanej Szwecji (król wszczął wyprawę dla uśmierzenia buntu Karola Sudermańskiego). Tam zachorował i postanowił powrócić do Gdańska. Na morzu jednak statek został zatrzymany przez żołnierzy z floty Karola Sudermańskiego. Marynarze szwedzcy zażądali od polskich jeńców apostazji. Marcin Laterna nie zważając na ciężkie dolegliwości choroby wzmacniał duchowo Polaków i błagał o wytrwanie w wierze. Rozpoznając w nim jezuitę Szwedzi znęcali się nad katolickim księdzem, a potem obcięli Laternie ręce, zapchali w worek i utopili.
O tym że męczeństwo Marcina Laterny powinno być uznane przez władze koscielne mówiono niemal od czasu śmierci jezuity. Niestety czase nie były sprzyjające ażeby temat ten był poruszany ponownie. Rzeczpospolita Polska miała przed sobą trudne czasy, a krew męczenników z Polski zaczęła się lać bardzo obficie. O Laternie pamiętano, ale jakoś nikt nie wszczynał procesu beatyfikacyjnego. Dopiero w r. 1937 polska i ukraińska społeczność Drohobycza (wspólnie!!!) zwróciła się za pośrednictwem prezydenta miasta Rajmunda Jarosza z prośbą o wszczęcie procesu beatyfikacyjnego. Prośba wpłynęła na ręce Ojca św. Piusa XI. W Watykanie temat Laterny omawiano, lecz znowu, jak i w XVII wieku, został on (temat) spichnięty na margines. W 1939 umiera Papież Pius XI, w świecie zaś staje się niespokojnie, a w 1939 r. zaczyna się II wojna światowa. I o Marcinie Laternie znowu zapomniano.
30 września mija 416 lat od dnia śmierci drohobyczanina Marcina Laterny. Napewno najlepszym uczczeniem jego pamięci byłaby jakaś wspólna inicjatywa duchowieństwa katolickiego obrządków łacińskiego i bizantyjskiego – czy to na poziomie Lwowa czy chociaż Drohobycza. Niestety w Drohobyczu pamięć o sławnym kaznodziei-rodaku Laternie istnieje w dość ograniczonym kole i nic nie wskazuje na to że w najbliższym czasie to się radykalnie zmieni. Proces beatyfikacyjny mógłby odmienić tę sytuację, lecz wielkiej nadziei że może być on wszczęty teraz nie ma. Chyba że stanie się jakieś cudowne uzdrowienie za pośrednictwem tego syna Drohobyckiej Ziemi…
Włodzimierz Kluczak
ТОП коментованих за тиждень