Tajemnice Truskawca

15.04.2014 | Filed under: Публікації

Każdy kurort odwiedzany przez sławnych ludzi miał swe osobliwości i tajemnice, które dopiero po latach wnikliwi badacze bądź piszący pamiętniki ujawniali opinii publicznej i przez to ubarwiali historię uzdrowiska.

Muzy Emila Zegadłowicza

Jedną z takich truskawieckich tajemnic był romans poety i pisarza Emila Zegadłowicza (1888-1941) ze sławną polską aktorką Stanisławą Wysocką (1877-1941). Jej to zawdzięczamy jeden z najciekawszych opisów dnia codziennego w Truskawcu w latach świetności tego kurortu.

Wysocka jeździła tam w latach 1927-1928 ratować swoje nadwątlone stresami zdrowie i pisała do swego kochanka namiętne listy, okraszając je opowieściami o tym, co widziała w kurorcie.

Wysocka, córka warszawskiego litografa Juliana Dzięgie­lewskiego, była zamężna dwukrotnie, ale dość nieszczęśliwie.

Pierwszy raz z przystojnym, grającym zwykle role amantów aktorem Kazimierzem Wysockim, ale małżeństwo szybko się rozpadło. Drugi raz z lekarzem Grzegorzem Stanisławskim, bratem wybitnego malarza Jana Stanisławskiego.

W 1924 roku uległa fascynacji młodszym od niej o 11 lat pisarzem – Emilem Zega­dłowiczem (1888-1941) – twórcą grupy poetyckiej “Czartak” i autorem m.in. głośnej swego czasu, skandalizującej powieści “Dreszcze”, przez którą stracił on honorowe obywatelstwo Wa­dowic – swego miasta rodzinnego.

Zegadłowicz był w tym czasie żonaty z ziemianką Marią Kurowską, kobietą energiczną, z którą miał dwie córki – Atessę i Halszkę, i mieszkał w swoim podwadowickim dworku, w Gorzeniu Wielkim.

Stanisława Wysocka była wówczas aktorką wyjątkowo w Polsce popularną. Nadano jej nawet przydomek “nowa Modrzejewska”, gdyż z powodzeniem grała role dramatyczne i komediowe w najlepszych polskich teatrach, reżyserowała sztuki, wykładała w szkole aktorskiej i występowała w głośnych filmach, m.in. “Jaśnie pan szofer” oraz “Włóczęgi”, partnerując arcypopularnej dwójce komików z Lwowskiej Wesołej Fali – Szczepkowi i Tońkowi.

Wysocka i Zegadłowicz ukrywali swój związek uczuciowy, a jego niezwykła namiętność, zwłaszcza ze strony aktorki, znalazła odbicie w obfitej korespondencji między kochankami.

Zachowało się ponad 250 pisanych maczkiem, czasem kilkustronicowych listów Wysockiej do Zegadłowicza. Niestety, nie znamy na nie odpowiedzi, bo listy Zegadłowicza przepadły.

W listach Wysockiej, wydanych przez znawcę biografii Emila Zegadłowicza prof. Mirosława Wójcika z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, jest wszystko: miłość, polityka, plotki, relacje z dnia codziennego itp.

Jest tam też bardzo interesująca kronika wydarzeń w dwudziestoleciu międzywojennym postrzeganych przez pryzmat artystycznej wrażliwości aktorki, ukazująca stan jej ducha i mentalność. Nie mogło więc w tych listach zabraknąć i opisu życia w Truskawcu.

Wysocka przybyła do Trus­kawca 20 lipca 1927 r. i zamieszkała w willi “Hanusia”, której właścicielką była K. Madejska. Kilka dni później wysłała do Zegadłowicza list, pisząc w nim:

«Drogi – od czterech dni jestem w Truskawcu – sprawiłam na sobie wrażenie owcy – która, idąc za owczym pędem – dostała się w tłum niepoczytalnych. Zjazd tu taki – że po kilkanaście osób dziennie wraca z powrotem – nie mogąc znaleźć pomieszczenia – chciałam i ja zrobić to samo – ale dokąd miałam wracać?

Więc zgodziłam się wziąć pokój z jakąś panią, aby sobie czegoś poszukać – cztery dni trwało szukanie – cztery noce nieprzespane – bo ta pani (z Lublina, w dodatku) okazała się chrapiącą trąbą jerychońską – już byłam w popielatej rozpaczy, aż oto dziś znalazłam się w maleńkiej klitce – ale własnej – och, takie dnie dają w całej pełni odczuć słodycz samotności. Drogi – nie pisałam dawno – gdyż – (przedziwne dwa miesiące) przeszłam zatrucie – czym – doprawdy, nie mogę się domyśleć – gorączka – całe ciało pokryte wysypką.

Lekarz wmawiał we mnie raki – a ja raków na oczy nie widziałam – przypuszczam raczej, że to ziołowa kuracja Bogusławskiego zrobiła – to zdecydowało Truskawiec – już wszystko było zrobione z paszportem – dwa dni trzeba było zostać jeszcze w Warszawie – ale już nie miałam sił – tak ciągnęło do zieleni. Tutaj moc znajomych i aktorów, i potentatów rozmaitych – nawet Jowisz prowadza sam siebie (chodzi o Jana Lorentowicza – krytyka literackiego i prezesa PEN-Clubu).

Wszyscy twierdzą, że Truskawiec jest lepszy od Karlsbadu – ano, zobaczymy. Od siódmej rano piję Zosię – Marysię – Naftusię na ciepło – na zimno – z solą, bez soli – kąpię się – spaceruję – zjadam obiad i znów piję Naftusię – do Naftusi chodzą procesje – Żydów i księży aż czarno – dowód, że Naftusia jest skuteczna – myślę sobie – że Tobie by też to dobrze zrobiło – gdybyś mógł się wybrać bodaj na dwa tygodnie – zrób to – wyszukałoby się dla Ciebie pomieszczenie – teraz od pierwszego sierpnia będzie łatwiej – ładnie tu jest – panorama gór – lasy – powietrze dobre – chodzę dużo, bo trzeba mi stracić aż 6 kilo – daruj – że tak obszernie piszę o tych truska­wieckich sprawach – ale to dla pijących Naftusię są one alfą i omegą życia – tu o niczym się nie mówi i nie myśli – tylko o kilach wagi – o żołądku – o wątrobie i tym podobnych akcesoriach. Chcę siedzieć w Truskawcu do 15 sierpnia».

Warto zacytować jeszcze fragment listu Stanisławy Wysockiej pisanego z Truskawca rok później, 18 lipca 1928 roku, kiedy zamieszkała w willi “Wanda”:

«Dojechałam w sobotę o ósmej wieczór na poły żywa z upału i zmęczenia – wszystko mi się przeto wydało okropne – pokój – willa – po przespaniu przy dniu – wszystko się przeinaczyło – pokój bardzo miły – willa wysoko położona, przez co nie ma wilgoci i bardzo miła gospodyni – ta sama pani – u której mieszkał Staś Miłaszewski (…) Ze znajomych widziałam krytyka Adama Grzymałę-Siedleckiego i Franciszka [trudno ustalić, o kogo chodzi: mógł to być Franciszek Mączyński (1874-1947) – architekt, szwagier Wysockiej; Franciszek Siedlecki (1867-1934) – malarz, krytyk teatralny; bądź Franciszek Łukasiewicz (1890-1950) – muzyk, kierownik działu muzycznego Radia Poznań – S.S.N.], ma przyjechać Loren­towicz – zresztą, ja sobie chodzę swoimi drogami – nie chcę widzieć nikogo. Dobrze jest tak z dala od wszystkiego – dobra jest przyroda – koi – takim malutkim człowieczkiem się czuję, że pod trawką schować się mogę – nie zazdroszczę tym krzykliwym Guliwerom».

Trzy tygodnie później w liście do Zegadłowicza Wysocka pisała z tej samej willi “Wanda”: «Pierwsze tygodnie leczenia były dość denerwujące i osłabiające – obecnie czuję się lepiej. Drugiego sierpnia przyjechali Tadeuszowie – Nula mieszka ze mną, Tadeusz oddzielnie, i wszyscy pijemy Naftusię. Najgorsze zmartwienie miałam któregoś dnia, gdy mi mój lekarz opowiadał o Wojciechu Brydzińskim [znany aktor teatralny i filmowy – S.S.N.], który był tu przed nami – że wyleczył go zupełnie tu w Truskawcu z nadkwasoty żołądka – a Ty nie możesz przyjechać poleczyć się?»

Zegadłowicz był fizycznie niskim, niepozornym mężczyzną, ale nad wyraz namiętnym i kochliwym w swych relacjach z kobietami.

Był więc nie tylko niewiernym mężem, ale też zdradliwym kochankiem. Zdarzało mu się, że miał równolegle dwa pozamałżeńskie romanse, o czym jego wybranki nie wiedziały. I tak dla przykładu: w Truskawcu leczyła się też jego “lwowska przyjaciółka”, uwieczniona jako pierwowzór jednej z dziewięciu muz w mającej znamiona autobiograficzne skandalizującej powieści “Motory”.

Była nią Kama (Kamila) Ardelowa (1908-?), pochodząca z Brodów dziennikarka i autorka świetnych listów intymnych do Zegadłowicza (zachowało się ich 54), którą w czasie wojny zamordowali Niemcy w nie znanych nam okolicznościach.

To w Truskawcu Ardelowa zaczęła przepisywać na maszynie pierwsze rozdziały “Motorów”. Musiała uważać, bo w jej lwowskim mieszkaniu policja mogła w każdej chwili przeprowadzić rewizję.

Zegadłowicz, po głośnym wystąpieniu na Kongresie Pracowników Kultury we Lwowie w 1936 r., gdzie swe przemówienie zakończył okrzykiem: “Do zobaczenia w czerwonej Warszawie!”, podejrzewany przez władzę o sprzyjanie komunizmowi mógł w każdej chwili trafić do więzienia.

Oficjalnie na łamach prasy domagali się tego prawicowi pisarze i publicyści. Klaudiusz Hrabyk napisał wówczas, że miejsce autora “Zmór” jest albo w Berezie Kartuskiej (obóz koncentracyjny) albo w Kulparkowie (dom wariatów pod Lwowem). Podobnego zdania był wybitny pisarz Adolf Nowaczyński. W Polsce ostre podziały polityczne były i są nie tylko między politykami, ale również pomiędzy artystami.

Hojny prezydent Estonii

Z politycznych wydarzeń w Truskawcu legendą obrósł pobyt w tym kurorcie w maju i czerwcu 1935 r. prezydenta Estonii Konstantina Pätsa (1874-1956). Był to polityk o ciekawej osobowości: kochał artystów, kolekcjonował motyle, z wykształcenia przyrodnik, był mistrzem w kształtowaniu ogrodów i parkowych ścieżek zdrowia.

W Truskawcu był osobistym gościem właściciela kurortu – Rajmunda Jarosza. Nie krył zachwytów nad urodą uzdrowiska i zaletami “Naftusi”, która świetnie wpływała na jego układ trawienny.

Na odjezdnym prezydent Päts udekorował orderem estońskiego Czerwonego Krzyża dra Mariana Winnickiego – pełniącego obowiązki naczelnego lekarza uzdrowiska, kilku pielęgniarzy przywracających mu zdrowie, Marka Sagana – dyrektora Muzeum Truskawieckiego, a także ogrodnika zdrojowego, którego kwalifikacje wysoko ocenił jako znawca sztuki ogrodniczej.

Tym ogrodnikiem był Piotr Molenda, który codziennie na głównym skwerze uzdrowiska na dużym kwietnym kalendarzu układał z bratków napis, podający aktualną datę dzienną, np. “wtorek, 7 sierpnia 1935 r.”.

Bracia Saganowie

Prezydent Estonii Konstantin Päts nieprzypadkowo zwrócił uwagę na postać Marka Sagana, którego odznaczył wysokim orderem swego kraju, gdyż zachwycił się wyjątkową kolekcją motyli zgromadzoną w przyrodniczym Muzeum Truskawieckim.

Fundatorami muzeum byli bracia Jaroszowie – Rajmund (właściciel uzdrowiska) i Jan (1877-1944), profesor Akademii Górniczej w Krakowie. W 1929 roku na Pomiarkach, dzielnicy Truskawca, otworzono to unikatowe muzeum, nadając mu imię Emmy Jaroszowej (matki fundatorów).

Zgromadzono w nim rzadkie okazy flory i fauny. Zachowany wykaz eksponatów informuje, że było tam 15,5 tysiąca motyli i żuków, ponad 1000 sztuk minerałów, kilkaset słoików z rzadkimi egzemplarzami grzybów, mchów i porostów oraz kilkaset tomów literatury europejskiej o florze i faunie.

Dyrektorem i głównym kustoszem tego muzeum był Marek Sagan (1905-1949), wyjątkowa postać w dziejach Truskawca, a później Wałbrzycha. Był synem powiatowego lekarza weterynarii. Miał siedmiu braci, ale tylko on był ułomny: z powodu u­szkodzenia przysadki mózgowej w wieku chłopięcym przestał rosnąć.

Jego wzrost zatrzymał się na wysokości 90 centymetrów, a mimo to ukończył studia we Lwowie. Był dobrze wykształconym, utalentowanym entomologiem. Swój zawód uprawiał z pasją i entuzjazmem. To on właściwie, wspomagany przez dwóch braci: starszego – Jarosława (1903-1979) i młodszego – Eufrozyna (1916-1995), był głównym organizatorem przyrodniczego Muzeum Truskawieckiego, na które pieniądze wyłożyli Jaroszowie.

Zachowała się fotografia z 1929 roku, na której stoją przed wejściem do Muzeum Truskawieckiego trzej bracia Saganowie; dwaj rośli młodzieńcy, a między nimi, sięgający im do pasa – Marek, ale jak czytamy we wspomnieniach, niezwykle aktywny, ruchliwy i pracowity.

Na innej fotografii, z 1935 roku, niziuteńki kustosz muzeum stoi na schodach przed szkołą podczas uroczystości zorganizowanej w związku ze śmiercią Józefa Piłsudskiego w towarzystwie elity Truskawca: burmistrza, starosty, szefa policji, licznych wojskowych. Jest to dowód, że Marek Sagan cieszył się w swym mieście estymą i szacunkiem.

Wojenną zawieruchę prze­trwał wycinek z niezidentyfikowanej gazety, w której nie znany nam z nazwiska reporter napisał: «W odległości około 3 kilometrów od Zdroju w czystym niemal polu stoi biały domek parterowy, otoczony drzewami i kwietnikami.

Jest tam przebogaty zbiór motyli, ciem i owadów – tysiące odmian tych delikatnych, o barwnych skrzydłach, pięknych stworzeń, stanowiących ozdobę naszych barwnych łąk i kwietników. W następnej sali: zbiór ptaków w inscenizowanym naturalnym środowisku. Jak pięknie np. wygląda owo gniazdo orła z rodziną – albo czapla wśród wysokich traw i szuwarów.

W innej sali znajduje się szereg naszych zwierząt leśnych w realnym otoczeniu – a więc chomik przy pracy nad zaopatrzeniem swojej spiżarni na zimę, lis w swojej norze itp. Toteż nie dziw, że pod fachowym kierownictwem kustosza Sagana muzeum z każdym dniem zyskuje sławę i ściąga tłumy kuracjuszy».

Marek Sagan umiał pozyskiwać unikatowe eksponaty i miał wyobraźnię, jak je w sposób nowoczesny eksponować i opisywać. Nic więc dziwnego, że muzeum w Truskawcu pod jego kierownictwem tuż przed wojną awansowało do grona najważniejszych placówek muzealnych w województwie lwowskim. W czasie wojny zniszczono kolekcje motyli i minerałów.

Niewielki wzrostem kustosz ratował, co mógł. Do lutego 1945 r. muzeum egzystowało w szczątkowej formie.

W jednym z magazynów Marek Sagan ukrył trzy zbiegłe z drohobyckiego getta dziewczyny żydowskie. Były to: osiemnastoletnia Stella Hoff­man, dwudziestoletnia Lusia Tajcher i dwudziestojednoletnia Róża Lantner. Wszystkie przeżyły wojnę i razem ze swym opiekunem-wybawcą “repatriowały się” w 1946 r. do Wałbrzycha. Marek Sagan stał się organizatorem i pierwszym kierownikiem polskiego muzeum w Wałbrzychu. Gdy zmarł przedwcześnie, jego pracę kontynuował najmłodszy z braci Saganów – Eufrozyn.

Marek Sagan zmarł 2 stycznia 1949 r. Uratowane przezeń Żydówki wyemigrowały – jedna do Izraela, druga do Kolumbii, trzecia do Stanów Zjednoczonych – ale pamiętały o swoim wybawcy z czasów holocaustu.

Doprowadziły do przyznania mu medalu Sprawiedliwy wśród Narodów Świata i posadzenia drzewka z jego nazwiskiem w Izraelu. A gdy zmarł, postawiły mu granitowy pomnik na cmentarzu katolickim w Wałbrzychu.

Stella Hoffman, która odwiedziła w 2001 r. Wałbrzych, aby złożyć wspólnie z mężem, Arnoldem Kawe, kwiaty na grobie Marka Sagana, powiedziała reporterowi “Gazety Wałbrzyskiej” Markowi Malinowskiemu, że zawsze nosi w portfelu zdjęcie swego wybawcy i wiersz autorstwa awangardowego poety rodem z Borysławia Mariana Jachimowicza (1906-1999) pt. “Wspomnienie o kustoszu Marku Saganie”, napisany w Wałbrzychu 26 lutego 1949 r., w którym jest poetycki zapis pogrzebu truskawieckiego entomologa.

Trumienka taka mała

Jak pudło od skrzypiec

(…)

Tam na Pomiarkach zostało

Trzydzieści tysięcy owadów

Przebitych przez pierś szpilką

Jak drwina.

I tam izdebka

Jak łuska z chityny

Gdzieś ukrył

Judajskiego motyla

Dziewczynę przed ludźmi w hełmach.

Niezwykły też był wojenny i powojenny los starszego brata Marka Sagana – Jarosława. Jako żołnierz Armii Andersa nie zaniechał swych pasji kolekcjonerskich.

Gromadził napotkane na pustyni ciekawe okazy flory i fauny oraz wykopane w piaskach bądź wyrzucone z morza na brzeg fragmenty antycznych rzeźb, amfor, różnych starożytnych skorup. I wszystko to później przywiózł do powojennej Polski, tworząc w krakowskim Muzeum Archeologicznym jedną z najciekawszych kolekcji.

Pisały o tym gazety, powstał reportaż telewizyjny “Skarby Jarosława Sagana” oraz reportaż literacki Ryszarda Wójcika pt. “Mówili »wariat«”, wydany później w wysokonakładowym tomie “Odmieńcy”.

Obecnie kilku opolan ma bliskie związki rodzinne z Truskawcem. Tak dla przykładu rodzice dr Marty Hatalskiej-Rygorowicz – wychowawczyni kilku pokoleń opolskich historyków, wyjątkowo ofiarnej długoletniej wicedyrektor Instytutu Historii UO, brali ślub w kościele truskawieckim.

W Truskawcu urodził się inż. Zbigniew Rajter – syn truskawieckiego oficera WP i pracownicy tamtejszych łazienek, długoletni pracownik opolskiej OFAM-y. Z Truskawca pochodzi również rodzina Adama Jawińskiego z Opola.

Stanisław Sławomir Nicieja, profesor, nto.pl

(Переглядів 228 , 1 переглядів сьогодні)

About 

Błogosławieni którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.

Tags:

Газ на авто. Трускавець

Новини Трускавця та регіону

ТОП коментованих за тиждень

  • None found

Оголошення ТВ

  • Запрошуємо на роботу
    05.01.2023 | 16:23

    Державний спеціалізований санаторій «Батьківщина» (м. Трускавець) запрошує на роботу: – психологів, –  соціальних педагогів, – фахівців з соціальної роботи, – соціальних працівників з відповідною освітою на постійну роботу. Телефон: 097-584-23-76. (Переглядів 1 , 1 переглядів сьогодні) Також читайтеКозацька слобода “Раковець” запрошує на риболовлю (0)Запрошуємо вивчати англійську мову! (0)Потрібен викладач англійської мови! (0)Запрошуємо юних футболістів (0)

  • Запрошуємо вивчати англійську мову!
    26.08.2022 | 15:47

    Курси іноземних мов Ірини Ченцової запрошують дітей та дорослих вивчати англійську мову з використанням інноваційних методик та сучасних підручників провідних британських та американських видавництв. Ми пропонуємо заняття в групах (7-10 чоловік), індивідуальне та корпоративне навчання, підготовку до ЗНО та здачі екзаменів на міжнародні сертифікати (IELTS, TOEFIL), а також Експрес-курси   для   дорослих   (англійська   для   подорожей   та […]

  • Archive for Оголошення ТВ »

Архіви