„Jesteśmy taką dużą rodziną” – określa działalność szkoły języka polskiego przy Fundacji Świętego Antoniego w Drohobyczu nauczycielka Wira Hawryluk.
Potwierdza to też Іryna Szustowa, matka trzech uczniów.
– Tutaj jest przyjazna atmosfera, która promuje nie tylko naukę języka – zaznacza. – Generalnie kształtuje się tutaj osobowość. Moja już nieżyjąca babcia miała polskie korzenie. To pozostało w duszy i nigdy nie zniknie. Dlatego moje dzieci chcą nauczyć się języka polskiego. I ja też razem z nimi, ponieważ wcześniej nie miałam tej możliwości.
Pomysłodawczynią szkoły była Olga Pawłowska, która pochodzi z polskiej rodziny z pobliskich Medenic. Wcześniej założyła ona w Drohobyczu Fundację św. Antoniego.
– Wiedziałam, że na terenie Drohobycza jest zakon szpitalny braci bonifratrów i jeszcze jako młoda dziewczyna byłam wolontariuszką – mówi. – Był tu u nas o. Bruno Maria Neumann, dzięki któremu został wybudowany klasztor w Drohobyczu. To dzięki niemu ja i jeszcze kilka wolontariuszy zaangażowali się w taką pomoc. Fundacja działa na terenie Drohobycza i okolic od ponad 15 lat. Zaczęło się wszystko od niesienia doraźnej pomocy starszym samotnym Polakom. Była to podstawowa pomoc. Pomoc w leczeniu, pomoc w medykamentach, jakieś paczki żywnościowe, pomoc w robotach domowych. I wszystko się od tego zaczęło. Później – stan medycyny wiadomo jaki był – pomagaliśmy w leczeniu, w organizacji transportu chorych do Polski na leczenie. Faktycznie od 15 lat organizujemy transport chorych, generalnie dzieci, ale już teraz trochę i osób starszych.
Około sześciu lat temu w Fundacji św. Antoniego powołano też Centrum Rozwoju Integracyjnego – świetlicę dla dzieci.
– Było kilku dzieciaków, które przychodziły do nas, bawiły się tu, a przy okazji uczyliśmy ich języka polskiego – wyjaśnia prezes Fundacji Olga Pawłowska. – Polskie bajki oglądaliśmy. Zobaczyliśmy, że dzieci co raz bardziej, co raz chętniej przychodzą do nas. W następnym roku przyszło już więcej dzieci i tak powstała Szkoła Języka Polskiego. Zaczynaliśmy w takim małym pokoiku. Teraz mamy szkołę, która ma ponad 80 metrów kwadratowych. Co prawda, funkcjonujemy w wynajmowanym pomieszczeniu, prywatnie wynajmujemy. W tym roku mamy około 80 dzieci.
Wira Hawryluk, nauczycielka języka polskiego, pochodzi z Drohobycza, skończyła polonistykę na Uniwersytecie im. Iwana Franki.
– Moja babcia była na pół Polką i od lat dziecięcych znałam troszeczkę te tradycje polskie. Tych pierwszych słów po polsku nauczyła mnie moja babcia. Mnie się to podoba. Lubię dzieci. Lubię dzieci uczyć i jestem zadowolona ze swojej pracy. Nasza metoda to miłość do naszych dzieci. Najpierw lubimy swoje dzieci i dzieci to odczuwają. I dlatego chętnie się uczą języka polskiego. W naszej szkole my uczymy nie tylko ortografii, nie tylko gramatyki, ale i historii, tradycji polskich. Dzieci chętnie uczą się gramatyki, jeżeli przywiązujemy naukę gramatyki bądź ortografii do jakiejś legendy, wtedy to się lepiej zapamiętuje. Staramy się, ażeby te nasze zajęcia byli ciekawsze. Żeby nie było tak, że tylko książka, ale jeszcze króciutka wzmianka z historii. A jeżeli jest jakieś święto, to obowiązkowo mówimy o tych tradycjach. Jeżeli te tradycje są podobne do tradycji ukraińskich, to też na to zwracam uwagę naszych dzieci. Do tej szkoły dzieci przychodzą po lekcjach dwa razy w tygodniu. Zwróciłam uwagę na to, że przychodzą do naszej szkoły nawet zawczasu, pół godziny przed, a czasem nawet godzinę. To znaczy, że im tu się podoba. Mamy tutaj różne zabawy, dzieci się zaprzyjaźniły ze sobą i spędzają chętnie tutaj czas. Rozmawiamy, każdy mówi co się mu wydarzyło w tym dniu. „A pani wie, dzisiaj mama mi kupiła to i to!..”. I zawsze wiem, co się dzieje w ich rodzinach, wiem kiedy kto ma urodziny. Jesteśmy taką dużą rodziną. Dzieci są w wieku od ośmiu do czternastu-piętnastu lat. Są w różnych grupach, nie mieszamy dzieci.
Uczniowie szkoły biorą udział w różnych konkursach.
– Nasza pięcioletnia uczennica Margarytka w ubiegłym roku zajęła 1 miejsce w konkursie rysunkowym, nagrodę wręczała jej we Lwowie małżonka prezydenta RP – opowiada Olga Pawłowska. – W zeszłym roku pierwsze miejsce zajęliśmy w konkursie, który był zorganizowany przez Fundację Pomoc Polakom na Wschodzie. Dostaliśmy aparat fotograficzny. Dzieci biorą też udział w igrzyskach, które organizuje Stowarzyszenie „Parafiada” w Polsce. Mamy współpracę ze Stowarzyszeniem Pomocy Polakom na Wschodzie „Kresy” z Krakowa. Mamy też współpracę ze szkołą w Ożarowie w województwie świętokrzyskim. Cieszymy się z każdej możliwości współpracy.
Fundacja św. Antoniego została zarejestrowana dopiero w 2013 roku. Zarejestrowaliśmy ją prawnie dlatego, żeby szukać pomocy, bo już nie radziliśmy sobie sami tak szybko. Zwiększało się zapotrzebowanie. Już drugi rok nas wspiera Fundacja Wolność i Demokracja. W zeszłym roku pierwszy raz dostaliśmy pomoc też od Stowarzyszenia Wspólnota Polska. Pomagają nam prywatne osoby, które skądś tam dowiedziały się o naszej szkole – przyjeżdżały kiedyś do nas do Drohobycza czy zobaczyły jakiś wywiad. W zeszłym roku gościliśmy delegację z powiatu tarnobrzeskiego. Zaprosili nas do siebie.
Niedawno dzieci z Drohobycza zagościły do Nowej Dęby, były też w Gorzycach. Przyjmowała ich też szkoła w Ożarowie.
– Dzieci powróciły pełne wrażeń – mówi dalej Olga Pawłowska. – To był czterodniowy wyjazd, ale tyle emocji związanych z tym wyjazdem przywiozły! Do tego czasu wspominają wspólny obiad z panem starostą, z panem wicestarostą i z dyrektorami szkół, malowanie bombek w Nowej Dębie, spotkania z uczniami szkół. Mają teraz kontakt z tymi szkołami i to jest dla nich wielkie przeżycie, bo większość z nich była pierwszy raz w Polsce.
Większość uczniów wcześniej nie rozmawiało po polsku.
– Mam 14 lat i uczę się języka polskiego już od dwóch lat – powiedziała Waleria Szustowa. – W tej naszej szkole możemy też oglądać różne filmy, rozmawiamy o nich. Jeździmy też do Polski, żeby zobaczyć różne szkoły, żeby po zakończeniu dziewiątej klasy móc pojechać uczyć się tam. Dla mnie to jest bardzo ważne, bo jeszcze nie wiem, gdzie dalej się uczyć. Bardzo mi się spodobało, kiedy latem byliśmy w Polsce. Często chodziliśmy tam do miasta, byli w górach. To było bardzo ciekawie dla nas.
Wira Hawryluk dodaje, że po zakończeniu szkoły języka polskiego w Drohobyczu dzieci dostają certyfikaty.
– Ktoś dalej kontynuuje swoją naukę w Polsce, ktoś zostaje tutaj na Ukrainie, ale przychodzą do naszej szkoły, kiedy mają wakacje – powiedziała nauczycielka. – Odwiedzają naszą szkołę, rozmawiają, dzielą się swoimi doświadczeniami i to zawsze jest ciekawe.
Konstanty Czawaga, fot. Andrzej Borysewycz, Konstanty Czawaga, Kurier Galicyjski
ТОП коментованих за тиждень